Trochę was okłamałam. Po pierwsze, będzie pisane o mnie, a po drugie - nie tylko antyutopie, ale i również dystopie i postapo. Teraz, skoro przyznałam się do grzechu, możemy kontynuować.
![]() |
Za oknem upał, słońce świeci nieubłaganie mocno, a to oznacza, że jest idealna pora na... siedzenie na kanapie z laptopem i pisanie dla was posta! Lodów kupić zapomniałam, więc lekko zasmucona (ale pełna energii) zabieram się za wymądrzanie!
DOBRZE WIECIE, OD CZEGO SIĘ ZACZĘŁO
ANTYUTOPIA A DYSTOPIA
No dobra, nie jest aż tak źle. Bo w mowie potocznej używamy tych pojęć zamiennie. Ale skoro mówimy o literaturze, to warto je od siebie odróżniać
Antyutopia to świat, w którym indywidualność człowieka zabierana jest na rzecz dobra ogółu. Innymi słowy - utopijny program, który ma świat naprawić, a doprowadza do totalitaryzmu i utraty prywatności poprzez kontrolę i "pranie mózgów".
Dystopia natomiast to pewna... wizja przyszłości, całkiem prawdopodobna, bo biorąca się z rzeczywistości.
Granica jest bardzo cienka, trudno więc stwierdzić czy dana książka należy do jednego nurtu, drugiego czy jest hybrydą obu.
Tak jest na przykład z Rokiem 1984. Naprawdę wiele czasu spędziłam czytając o nie tylko samym Orwellu i jego reprezentatywnej książce, ale też o komunizmie w Hiszpanii i hiszpańskim powstaniu, w którym autor brał udział i które przyczyniło się do napisania antyutopii (ta książka nazywana jest prekursorem gatunku; mamy nawet przymiotnik orwellowski). Nie mogłam jednak ostatecznie i definitywnie dopasować jej [książki] do któregoś z gatunków. Mamy tam przecież obecną (na tamte czasy) sytuację polityczną, która rozwijała się przecież w zawrotnym tempie, a dyktatura i totalitaryzm mogłyby z powodzeniem wprowadzić cały orwellowski właśnie system. Z drugiej strony społeczeństwo jest ogłupiane i całkowicie kontrolowane, co ma spowodować porządek w tamtejszym świecie.
ZA CO KOCHAM TEN GATUNEK?
Czytaliście Metro 2033 [recenzja]? Mamy tam mały świat. Taki sam jak nasz, tylko z wyolbrzymionymi wartościami i osadzony w moskiewskich podziemiach. Dowiadujemy się, że pieniądze to tylko papierki, a rację każdy ma swoją.
Ostateczni pokazują nam, że brak komunikacji, współczucia i zrozumienia dla odmieńców może doprowadzić do śmierci niewinnych osób. I przede wszystkim, że kilkoro ludzi może zniszczyć cały świat, doprowadzić do podziałów i niesprawiedliwości.
Najmniej serca mają ludzie. Bo nie działają pod wpływem instynktu, a świadomie zabijają, niszczą i krzywdzą, by osiągnąć coś, co stracą zaraz po śmierci.
Do takich samych wniosków dochodzimy przy każdej antyutopii, dystopii czy postapokalipsie.
I to jest właśnie ta nauka.
Pisarze tworzą światy, w których nie chcemy nigdy żyć. Chwilę później widzimy, że to jest przecież możliwe. Wiemy, że są ludzie, którzy byliby w stanie to zrobić.
I zaczynamy zmieniać świat. Powoli, małymi kroczkami. Uczymy się na błędach, których jeszcze nie popełniono. Dobra nasza. Mamy szansę zastanowić się nad swoim życiem i zacząć czynić dobro, w nadziei, że ktoś zrobi to samo.
Zło ze świata nie zniknie, ale możemy sprawić, że będzie on lepszy.
Czyż to niesamowite, że do takich wniosków - a potem i czynów - dochodzimy po nie stu, nawet nie dziesięciu, a po jednej książce? Za to właśnie je kocham. I zrobię wszystko, byście i wy pokochali.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz