Hejka! Witam was przy okazji kolejnej, drugiej już,
odsłony serii Vox populi, która - podczas przeprowadzania ankiety -
wzbudziła sporo emocji w grupach.
Zaznaczam więc, iż moje pytania
nigdy nie dotyczą większości, a jedynie tej części, która postępuje tak,
jak w pytaniu jest zaznaczone.
Dlaczego
pytałam o to właśnie książkoholików? Bo po pierwsze, ludzie, którzy nie
czytają, nie zawsze się do tego przyznają. A po wtóre, prowadzę bloga
jako ktoś, kto czyta, a i moimi czytelnikami są tacy właśnie ludzie.
Dlatego przedstawiam nasz punkt widzenia, chcę wam pokazać, co sądzi
nasza społeczność. Spytałam więc w dwóch grupach, dlaczego tak wielu
młodych ludzi nie czyta książek. Poza głosami, że to nie prawda, ankiety
kłamią (od razu sprostuję: nie pytałam przecież o większość; ile by
tych osób nieczytających nie było, to jest duża liczba, nie ma znaczenia, czy to 70 czy 20% ludzi).
Oto otrzymane przeze mnie wyniki:
Na wstępie powiem wam, że mało z nas daje się zwieść
typowemu "nie mam na to czasu". O ile w wielu przypadkach jest to
prawda, sami doskonale wiemy, że
najczęściej to po prostu wymówka. Na
książki (jak i na wszystko) czas się znajdzie zawsze,
to kwestia
organizacji. A i nikt nie każe nam czytać po 300 stron dziennie. Nawet
jedna czy dwie książki na miesiąc to już coś.
Najczęściej pojawiająca się odpowiedź chyba nas nie zaskakuje. W czasach, gdy wszystko mamy na wyciągnięcie ręki,
po książki wiele osób nie sięga. Bo do czytania potrzeba koncentracji, przemyśleń. Łatwiej jest usiąść przy czymś prostym, nie wymagającym myślenia. Nie oceniam negatywnie tych, którzy oglądają filmy (bo sama je kocham) czy grają. Bo
to takie same teksty kultury jak książki. Piszę o tych nic nie wnoszących do życia programach, przy których ludzie jedynie głupieją.
Zaraz potem widzimy lektury szkolne. Moja mama uważa tak samo, a i ja widzę tę tendencję u mojego młodszego brata. Nie chce czytać książek, bo w szkole wywierano na nim niemą presję:
nie przeczytasz książki z ogromną dokładnością i nie zapamiętasz każdego szczegółu, spotka cię kara. Nie twierdzę, że każda lektura jest zła. Bo niektóre są naprawdę świetne, ale
tu chodzi o presję. Jesteśmy zniechęcani do czytania, bo jeśli w szkole trafimy na książkę, która w ogóle nam się nie spodoba,
nie będziemy sięgać po inną, z myślą, że będzie taka sama.
Widzimy też, że
wielką rolę ma nasze wychowanie. Jeśli nasi rodzice i dziadkowie czytają, zarażają tą miłością i nas. Podobnież gdy tego przykładu w starszych nie mamy. Książki są w naszym domu czymś obcym, a
sami z siebie rzadko po nie sięgniemy. W moim domu ne czyta tak naprawdę nikt. Ja jednak miałam to szczęście, że książki, które w dzieciństwie czytałam były świetne i pokochałam je od razu. Ale nie z każdym tak jest, niestety. To więc i małe ostrzeżenie dla nas:
jeśli wpoimy czytanie swoim dzieciom, z większym prawdopodobieństwem i one sięgną po lekturę.
Najsmutniejsze jest to, że wiele z nas uważa, że
dla niektórych książki są po prostu nudne i niepotrzebna. Zdarzyło mi się w szkole, by ktoś podszedł na przerwie i wprost powiedział, że czytanie jest bez sensu i nic do życia nie wnosi. To przykre, ale
są tacy, co tak myślą. Osób, które zaznaczyły tę odpowiedź było prawie 200.
Niektórzy pisali i inne powody, wśród których znalazły się (bardzo mnie to zaskoczyło!) obawy o opinię rówieśników i innych,
niezależne od ludzi ograniczenia (np. niepełnosprawność), ale i głosy, że
takie osoby należy spalić, bo żadne wytłumaczenie nie jest dobre! Rozumiem emocje, ale spokojnie! Nikogo nie zabijajcie, proszę!
Cóż, nam samym
może być trudno zrozumieć sytuację człowieka, który książek nie czyta. Musimy jednak pamiętać, że tych powodów jest wiele i nie zawsze są one zwykłymi wymówkami. Ktoś może książek nie czytać, ale
wiedzę i inne wartości czerpać z gier czy filmów. Bądźmy więc wyrozumiali, ale tych, którzy w życiu książek nie mieli w rękach,
starajmy się do czytania przekonać. Nic na siłę, ale może pomożemy komuś odkryć coś, co pokocha bezgranicznie?
I jak? Wyniki was zaskoczyły? Mnie odrobinę tak, ale co do ogółu zgadzam się całkowicie. Zakończmy ten post pięknymi słowami Sapkowskiego.
Moim zdaniem książka nie powinna kosztować więcej od flaszki wódki. Człowiek musi mieć przecież jakiś wybór.