Już na pierwszy rzut oka widzimy ogromną różnicę między filmem tym, a krótkometrażówkami Bagińskiego. Nieszczegółowa kreska z nieszczegółowym otoczeniem, gra światłocienia i te piękne kontrasty.
Poznajemy więc pijanego i zataczającego się mężczyznę. Podczas liczenia pieniędzy, wychodzi na ulicę i zostaje potrącony przez samochód.
Gdy dziecko wciąż prosi o więcej wizji, więcej obrazów, które chce zapamiętać, domyślać się możemy, że próbuje jedynie oszukać lub opóźnić to, co nieuchronne.
Historię możemy - jak to bywa w filmach krótkometrażowych - traktować i interpretować na wiele sposobów. Od tego najprostszego - ostrzeżenia przed alkoholem, do tych bardziej szczegółowych. Na tych drugich się skupię.
Zauważmy, że postacie, które dostrzec możemy w scenie śmierci bohatera, te zbierające się przy jego ciele, są jakby anonimowe. Twarz bez szczegółów, podobnież otoczenie, do którego autor nie przykłada większej wagi.
Nadchodzi jednak moment, gdy zdajemy sobie sprawę z tego, że nie mamy już żadnych szans. Karmimy się tylko złudną nadzieją błogości i szczęścia, czego symbolem jest matka. Śmierć pod jej postacią obiecuje nam schronienie i szczęście. Zapewnia, że się nami zajmie. Czyż nie jest to prawda?
Mamy też starca. Dziecko mówi, że jest to jego dziadek. I to jest sprawa trudna do interpretacji. Wychodzi ona spod płaszcza śmierci, jest więc kolejną ułudą bycia w okolicy kogoś bliskiego. Dziecko pyta dziadka, czemu nigdy nie rozmawiali, ten jednak nie zna na to pytanie odpowiedzi. Samo pytanie pokazywać może pewien żal i poczucie winy, bo po śmierci mężczyzna nie ma już szans naprawić tych relacji.
Śmierć mówi wreszcie, że już czas. Gdy niemowlę prosi o pokazanie rzeczy, które mógłby zapamiętać spotyka się z wizjami wszelakich przedmiotów, roślin i zwierząt. Szybko zdajemy sobie sprawę, że są to rzeczy bez żadnej wartości. Rzeczy, które po śmierci nam się nei przydają. I tu wchodzimy w motyw vanitas, czyli motyw marności. To, co bohater zapamiętuje, nie niesie ze sobą nic. Sterta niepotrzebnych i bezwartościowych szpargałów. Kolejny obraz nas - ludzi ceniących materialność poza wszystko inne.
Zachęcam do zapoznania się z filmem. Trwa 9 minut, a warto ten czas poświęcić, by nauczyć się żyć inaczej. Może zamiast zabrać nam czas, stanie się coś odwrotnego. Może ten czas właśnie zyskamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz