Ogólnie to wiem, że i tak mam na blogu dużo serii, ale kto mi zabroni, to w końcu mój blog!
No i dla tego zapraszam na kolejną z nich, w której przedstawiać wam będę kulturę innych krajów, taką podzieloną na cztery kategorie: książka, film, muzyka i postać. Nie miałam pomysłu na nazwę, więc jest po prostu KFMP. Bo tak.
Zaczynamy od naszego pięknego, ojczystego kraju (uogólniam, ale w końcu to stąd ludzie mnie czytają), czyli Polski. Ha! Kto by się domyślił?!
KSIĄŻKA
Chyba was nie zaskoczę. Znaczy... na pewno was nie zaskoczę, bo będzie to książka, którą wciskam wam przy każdej możliwej okazji. No. To już wiecie, że będą to "Ostateczni" Henryka Wiatrowskiego [recenzyja]. Genialna, mądra historia w postaci postapokaliptycznego fantasy z lat dziewięćdziesiątych. To dzięki niej zaczęłam czytać fantastykę, mimo że (a może właśnie dlatego, że) płakałam po niej dobre pół godziny. Tę historię już znacie, nie będę więc o niej wiele pisać. Po prostu warto, warto, warto.
FILM
Kocham dramaty, i ta informacja nie jest dla was nowością. Ale jeśli jest to dramat psychologiczny, w dodatku z dużą dozą sarkazmu, czarnego humoru i groteski - jestem nadzwyczaj usatysfakcjonowanym widzem. I wszystkie te satysfakcjonujące mnie cechy znajdują się w świetnym "Dniu Świra" w reżyserii Marka Koterskiego, który stworzył film na bardzo wysokim poziomie, który nie dość, że przedstawia realia życia na przełomie wieków, to jeszcze w całej historii naszego bohatera (świetna rola Marka Kondrata, czyli filmowego Adasia Miauczyńskiego, który cierpi na nerwicę natręctw) mamy to, co fabułę czyni dobrą: niespełniony poeta, wielka miłość i mądrość.
MUZYKA
Może trochę o niszowej części naszego polskiego przemysłu muzycznego, czyli o metalu. A dokładniej - jednym z moich ulubionych rodzajów tej muzyki - folk metalu. Bo wielu ludzi zna teraz Percival (genialny, ale nie o nich dziś mowa), a Radogost prześciga ich o kilka kroków. Bardzo profesjonalna, piękna muzyka (tak, tak, kochani, metal może być piękny), świetna oprawa instrumentalna i charakterystyczny, ujmujący wokal. Wszystko to w słowiańskiej oprawie, która nie dość, że dodaje uroku, to i na sercu jakoś cieplej się robi, bo słyszymy tam gdzieś w głębi muzykę jakby wyciągniętą z polskiej wsi.
POSTAĆ
Wahałam się, oj wahałam. Ale w końcu stanęło na jednym. Tomasz Bagiński - wiecie już, że dla mnie to magik, choć z zawodu jest tylko (a może aż?) reżyserem, rysownikiem, grafikiem i nieznamwięcejprofesjonalnychsłówtegotypu człowiekiem. Jego piękne, poruszające i wzruszające filmy animowane oraz idealne, #czemuniepuszczajątegowtelewizji zwiastuny. Nie będę o nim się rozpisywać, bo wiecie, ostatnio pisałam post o magii filmów krótkometrażowych [tutaj o], pisałam tam też o samej postaci Bagińskiego. No to indżoj.
Mam nadzieję, że podoba wam się koncepcja nowej serii, możecie dawać znać, o jakim kraju chcecie przeczytać następnym razem. Przeczytać i... posłuchać, bo teraz i to możecie, nie ma za co.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz