Ach, dopiero wróciłam z wernisażu, więc emocje jeszcze nie opadły. Moje serce bije jak oszalałe.
Nie będę dużo mówić, bo jego sztuka broni się sama. Znam jego twórczość od przeszło półtora roku, cieszę się, że dane mi było ujrzeć zarówno jego, jak i jego obrazy na żywo. Rozmowa z panem Borczem była przemiła, tak jak on sam. Podziela mój zachwyt odnośnie kruków, co sprawiało, że tym torem się ona potoczyła.
Ja sama jestem osobą, która nie rozumie ciągłego biegu, pogoni za coraz
to nowszymi technologiami. Nie twierdzę, że nie są one potrzebne, szkoda
jednak, że ludzie zapominają o tym, co było wcześniej, a co trwa nadal
- pięknej, dzikiej i nienaruszonej przez człowieka przestrzeni. O tym,
czego ludzka dłoń nie dotknęła, co jest tak blisko nas, a jednak wydaje
się być tak obce. Mieszkając na Suwalszczyźnie nie muszę daleko szukać
przykładów. Cieszę
się także, że są artyści, którzy tę naturę dostrzegają,
nie tylko biernie na nią patrząc, widzą jej piękno i nie starając się
jej ulepszać, bo przecież sama w sobie jest niesamowita.
Przedstawię wam parę obrazów, które znalazły się na wystawie. Mam nadzieję, że urzekną was tak samo, jak mnie.
|
"Śpiące" |
|
"Drzewa wilki" |
|
"Nocny lot" |
|
"Olchy" |
|
"Jasna noc" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz