Zasady? Bardzo proste. Do podanych obiektów miejskich dopisuję bohaterów, którzy idealnie nadawaliby się do pracy w nich. Zatem pudrowe cukierki odsuwam i zabieram się za penetrowanie biblioteczki.
RATUSZ
Na pewno ktoś, kto świetnie pokierowałby ludźmi i potrafił im przewodzić. Myślę, że będzie to Ragnar z "Wikingów", bardzo pomógł Skandynawom prowadząc dobre negocjacje i od czasu do czasu prowadząc jakąś wojnę.
SKLEP
Od razu pomyślałam o Wokulskim z "Lalki". Każdy, kto czytał, wie czemu. Nawiasem mówiąc, nie obraziłabym się gdyby sprzedał też Izabelkę. Komuś z baaaaardzo dalekiego kraju.
ZOO
Hagrid! Będę się chwalić tym, że W KOŃCU obejrzałam Harrego Pottera. Lepiej późno niż wcale, prawda? Hagrid kocha zwierzęta (no, może takie trochę... magiczne?), nie dałby ich skrzywdzić, więc w pełni mu ufam.
KLUB
Chciałam dać jakiegoś bohatera książkowego, ale większość tych czytanych przeze mnie rozgrywa się w czasach, gdy kluby nie istniały. Raczej prymitywne ich zalążki. Ale wezmę kochanego Shigeru. Samuraj świetnie sprawdzi się w roli ochroniarza. Szczególnie z wykutym w sercu bushido.
KAWIARNIA
To chciałabym być ja. Napisze ktoś o mnie książkę? Prooszę!
SZKOŁA
Jack Fletcher! Anglik uczony w Niten Ichi Ryu - szkole samurajów. Jego wykształcenie samurajskie właśnie i nauki pobierane od samych ninja stworzyłyby idealną taktykę walki, którą mógłby przekazywać dalej!
MUZEUM
Wzięłabym Adama Mickiewicza. Mówiłby o "Powstaniu listopadowym". Kto wie, może nawet oprowadzałby wygłaszając improwizacje?
SZPITAL
W moim miasteczku będzie ogromna umieralność, bo nie mam pojęcia, kogo zatrudnić jako lekarza... Chociaż chwilka, w sumie mogłabym zatrudnić psychiatrę - O'Briena! By nie "spojlerować" Roku 1984 (recenzja), nie napiszę nic więcej. Przeczytajcie, a zrozumiecie.
BANK
Byłby nim Bankier z "Małego księcia" (opracowujemy to na zajęciach teatralnych, mam tę lekturę ciągle w głowie)
KSIĘGARNIA
Pomyślałam o Dianie z "Ani z Zielonego Wzgórza", ale ona zamiast sprzedawać książki, zabierałaby je dla siebie... Niech więc będzie Óskar z "Mariny" Zafóna (recenzja). Sprzedawałby książki napisane przez samą Marinę. A raczej... wiele egzemplarzy jednej książki!
AUTOBUS
Autobus prowadziłby się sam, a jeździliby nim wszyscy. Z zaskoczonym Mickiewiczem włącznie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz